Siostro, czy wiesz, że nawet największe burze Twojego życia mogą stać się źródłem pokoju, jeśli nauczysz się patrzeć na nie oczami Boga?
Dziś pragnę razem z Tobą zatrzymać się przy modlitwie, która przyniesie ukojenie w trudnych chwilach i pozwoli odnaleźć w sercu nową pogodę ducha. W tym spotkaniu będziemy mówić o tym, jak święty Franciszek – człowiek prostoty i radości – może stać się Twoim przewodnikiem na ścieżkach codzienności.
Jeśli pozwolisz, ta modlitwa poprowadzi Cię ku spokojowi, który nie zależy od okoliczności, ale od Bożej obecności w Twoim sercu.
Dzisiejsza modlitwa nosi tytuł: „Poranna modlitwa do świętego Franciszka o radość i pogodę ducha w trudnych chwilach.”
Sekcja 1 – Poranek pełen trosk i światła
Siostro, każdy poranek jest jak nowa karta w księdze Twojego życia. Wraz z pierwszym promieniem słońca Bóg daje Ci szansę na świeży początek – nawet jeśli noc była pełna niepokoju. Wiem, że czasem budzisz się z ciężarem w sercu: troską o bliskich, bólem codzienności, zmartwieniami, które chcą odebrać Ci radość jeszcze zanim zaczniesz dzień.
To właśnie wtedy potrzebujemy modlitwy – tej głębokiej, prawdziwej, która nie jest tylko szeptem słów, ale oddaniem duszy w ramiona Boga. Święty Franciszek, który znał smak ubóstwa i cierpienia, a mimo to żył z uśmiechem, przypomina nam, że pogoda ducha nie rodzi się z braku problemów, lecz z obecności Bożej miłości.
Pomyśl o jego spojrzeniu – prostym, jasnym, przepełnionym wdzięcznością za każdy dzień. On potrafił dostrzec piękno nawet w najmniejszej rzeczy: w śpiewie ptaka, w kropli rosy, w twarzy człowieka napotkanego na drodze. Jego sekret tkwił w tym, że radość czerpał nie z tego, co miał, ale z tego, Kim żył – z samego Boga.
Siostro, jeśli dzisiaj Twoje serce nosi ciężar, jeśli troski próbują przyćmić Twój poranek, zatrzymaj się na chwilę. Oddaj to, co Cię boli, i pozwól, aby Bóg poprowadził Cię tak, jak prowadził Franciszka. Bo może właśnie w tych trudnych chwilach kryje się najgłębsza tajemnica radości…
Sekcja 2 – Tajemnica radości w trudzie
Siostro, w pierwszych chwilach dnia wspominałem o tajemnicy, która kryje się w samym sercu trudności. To tajemnica, którą odkrył święty Franciszek – że właśnie w chwilach ciemności i zmagania rodzi się najczystsza radość. Bo radość, o którą prosimy, nie jest ulotnym uczuciem ani zwykłym uśmiechem na twarzy. To nie jest lekkość, którą daje świat, lecz głębia serca, które ufa Bogu nawet wtedy, gdy wszystko inne zdaje się zawodzić.
Franciszek wiedział, że człowiek, który trwa w modlitwie, otrzymuje coś więcej niż ulgę – otrzymuje zdolność przemieniania bólu w ofiarę, lęku w ufność, a cierpienia w pieśń uwielbienia. Dlatego jego życie stało się hymnem, który rozbrzmiewa do dziś w Kościele i w sercach ludzi.
Słowa, które zostawił światu, są jak światło rozpalające ciemności. Powiedział bowiem: „Tam, gdzie smutek – pozwól mi nieść radość.”
Zatrzymaj się na chwilę przy tym zdaniu, Siostro. To nie jest tylko wezwanie do czynu wobec drugiego człowieka. To jest również zaproszenie do wewnętrznej przemiany: aby tam, gdzie smutek próbuje zagnieździć się w Twoim sercu, pozwolić Bogu nieść radość. To tak, jakby Franciszek mówił: „Nie walcz sama, nie szukaj własnej siły – pozwól, aby Pan wypełnił pustkę, którą zostawiły troski.”
Pomyśl, ile razy w Twoim życiu smutek chciał Cię zatrzymać. Być może była to choroba, która odebrała siły. Może strata kogoś bliskiego, która zostawiła ciszę trudną do zniesienia. Może zwykłe codzienne troski, które zbierają się jak ciężkie chmury nad Twoją głową. A jednak – czy nie było tak, że właśnie w takich chwilach przychodziło światło? Że Bóg posyłał kogoś, kto podał rękę, że słowo Pisma Świętego nagle przemówiło z nową mocą, że serce odczuło dziwny pokój, który nie miał prawa pojawić się w tamtej sytuacji?
To właśnie jest radość, o którą modlimy się dzisiaj – nie ta zewnętrzna, zależna od ludzi i wydarzeń, ale ta, która rodzi się w duszy, gdy pozwalasz Bogu działać. Radość zakorzeniona głębiej niż łzy, mocniejsza niż zwątpienie. Radość, która jest owocem Ducha Świętego.
Święty Franciszek uczy nas, że radość to nie jest luksus dla nielicznych. To droga, którą każdy może podążać, jeśli tylko nauczy się patrzeć oczami wiary. On sam doświadczał ubóstwa, odrzucenia, a nawet choroby, ale żadna z tych rzeczy nie odebrała mu pokoju. Dlaczego? Bo jego dusza była zakotwiczona w Bogu. Jak statek, który stoi niewzruszenie, choć fale biją o jego burtę.
Siostro, dziś i Ty możesz zacząć uczyć się tej sztuki. Zacznij od prostego aktu: kiedy poczujesz, że smutek chce zawładnąć Twoim sercem, zatrzymaj się i powiedz: „Panie, oddaję Ci mój smutek. Ty sam napełnij mnie radością.” To jest właśnie pozwolenie Bogu, by niósł radość tam, gdzie naturalnie jest cień.
Może zapytasz: „Jak mam tego dokonać? Przecież czasami ból jest silniejszy ode mnie, a problemy większe niż moje siły.” Właśnie tutaj objawia się prawdziwa tajemnica – bo to nie Ty musisz walczyć sama. Ty tylko otwierasz serce. To Bóg walczy w Tobie, to Duch Święty rozświetla Twoje wnętrze, to On daje Ci siłę większą niż wszelkie zewnętrzne okoliczności.
Dlatego, Siostro, kiedy dzisiaj będziesz odmawiać tę poranną modlitwę do świętego Franciszka, weź do serca jego słowa. Niech staną się nie tylko modlitwą na ustach, ale i decyzją serca: by zawsze tam, gdzie jest smutek, wzywać radości. A ta radość niech stanie się Twoją codzienną siłą, Twoim światłem w godzinach ciemności.
Proszę, abyś teraz zatrzymała się na chwilę i napisała w komentarzu te cztery słowa: „Wybieram radość z Bogiem.”
Niech to będzie Twój pierwszy krok – świadectwo, że pragniesz tej przemiany, że chcesz uczyć się od świętego Franciszka i iść drogą pogody ducha.
Bo właśnie tu zaczyna się nowy rozdział – a w kolejnej części pokażę Ci, jak ta radość może stać się siłą, która przemienia nie tylko Twoje wnętrze, ale i całe Twoje życie…
Sekcja 3 – Pogoda ducha w cieniu trosk
Siostro, radość, o której mówił święty Franciszek, nie jest jedynym skarbem, którego pragniemy. Obok niej stoi jeszcze jeden dar – pogoda ducha. To ona sprawia, że nawet wtedy, gdy zewnętrzny świat zdaje się walić w gruzy, serce nie traci równowagi. Pogoda ducha to spokojne spojrzenie na życie, które wie, że wszystko – nawet to, co trudne – ma sens w oczach Boga.
Pomyśl, ile razy w Twoim życiu pojawiały się chwile, w których miałaś wrażenie, że brakuje Ci siły. Może był to dzień, kiedy choroba odebrała Ci zdrowie, którego tak potrzebowałaś. Może sytuacja w rodzinie przygniotła Cię ciężarem, którego nie chciałaś nosić sama. Może czułaś, że Twoje modlitwy są jakby niewysłuchane, że Bóg milczy… A jednak – w głębi serca coś podpowiadało Ci, by się nie poddawać. To właśnie była iskra pogody ducha.
Święty Franciszek miał serce dziecka – ufne, proste, pełne wdzięczności. Jego pogoda ducha brała się z tego, że nigdy nie stawiał siebie w centrum. Całe jego życie było pieśnią: „Ty jesteś Panem, a ja Twoim dzieckiem.” Dlatego nie bał się trudności, bo wiedział, że każda z nich jest tylko drogą ku pełni.
Siostro, pogoda ducha to nie naiwne udawanie, że wszystko jest dobrze. To sztuka widzenia głębiej: że za chmurami zawsze świeci słońce, że każde cierpienie niesie w sobie ziarno nadziei. To spojrzenie kobiety dojrzałej w wierze – takiej, jak Ty – która już nie potrzebuje udowadniać światu swojej siły, lecz wie, że prawdziwa moc płynie z ciszy modlitwy i oddania.
Czy pamiętasz chwile, w których zamiast się zamartwiać, po prostu oddałaś sprawę Bogu? Może to było drobne zmartwienie – rachunek, którego nie było jak zapłacić, albo trudna rozmowa, której się obawiałaś. I nagle sprawy rozwiązały się inaczej, niż przewidywałaś – z większą mądrością i łagodnością. To właśnie obraz pogody ducha: nie walczyć na siłę, lecz ufać, że Ojciec zna drogi lepsze od naszych.
Franciszek kochał świat, ale nie był jego niewolnikiem. Uśmiechał się nawet wtedy, gdy cierpiał, bo wiedział, że w tym uśmiechu rodzi się świadectwo dla innych. I Ty, Siostro, możesz być takim świadectwem – dla dzieci, wnuków, sąsiadów, dla każdego, kto widzi w Tobie nie tylko kobietę zmagającą się z losem, ale przede wszystkim kobietę, która w sercu ma światło i spokój.
To nie znaczy, że nigdy nie będziesz płakać. Łzy są potrzebne, są darem oczyszczającym. Ale nawet wtedy, kiedy spływają po policzkach, pogoda ducha szepta Ci: „To minie. Bóg jest większy. Nie jesteś sama.” I właśnie wtedy Twój uśmiech nabiera najgłębszego znaczenia – bo nie jest tylko grymasem, ale wyznaniem wiary.
Siostro, w tej chwili pragnę, abyś pomyślała o wszystkich swoich troskach – tych dużych i tych drobnych. Wyobraź je sobie jako kamienie w Twoich dłoniach. Są ciężkie, przygniatają, sprawiają ból. A teraz pomyśl, że podchodzisz do świętego Franciszka, który stoi w ogrodzie pełnym kwiatów i ptaków, a on delikatnym gestem wskazuje na Chrystusa ukrzyżowanego i mówi: „Oddaj Mu to. Nie musisz już dźwigać.”
Tak właśnie rodzi się pogoda ducha – w momencie, gdy kamienie upadają z Twoich rąk, a serce staje się wolne. Nie dlatego, że problemy znikają od razu, ale dlatego, że Ty już nie jesteś ich więźniem. Bo jeśli Bóg jest z Tobą, któż może być przeciw Tobie?
A może zapytasz teraz: „Jak tę pogodę ducha zachować, kiedy dzień po dniu przynosi kolejne trudności?” Właśnie na to pytanie spróbuję odpowiedzieć w następnej części – i pokażę Ci krok, który sprawi, że Twoja codzienność zacznie wyglądać zupełnie inaczej…
Sekcja 4 – Jak pielęgnować pogodę ducha na co dzień
Siostro, skoro już wiesz, że pogoda ducha nie polega na udawaniu ani na zakrywaniu bólu, ale na oddaniu go Bogu, czas, byśmy poszli krok dalej. Bo to nie jest jednorazowy gest – to droga, którą trzeba przechodzić każdego dnia. Pogoda ducha nie jest stanem, który otrzymujesz raz na zawsze. To decyzja serca, którą powtarzasz każdego poranka, jak modlitwę, jak westchnienie duszy.
Pomyśl, że każdy dzień jest jak ogród, w którym możesz zasiewać nasiona. Jeśli siejesz narzekanie, lęk i nieufność, Twój ogród stanie się pełen cierni. Jeśli jednak zasiejesz ufność, wdzięczność i prostą modlitwę, wschodzić w nim będą kwiaty pokoju. Święty Franciszek uczył, że serce pogodne to takie, które codziennie przypomina sobie: „Wszystko jest łaską.”
Jak więc pielęgnować pogodę ducha?
Najpierw przez wdzięczność. Siostro, spróbuj każdego ranka, zanim jeszcze rozpoczniesz codzienne obowiązki, wymienić w sercu trzy rzeczy, za które jesteś Bogu wdzięczna. To może być zdrowie, jeśli je masz. To może być uśmiech wnuka, wspomnienie rozmowy z bliską osobą, albo nawet sama możliwość zobaczenia nowego dnia. Wdzięczność otwiera bramę radości – bo przypomina, że nawet wśród trudów Bóg daje znaki swojej obecności.
Drugim krokiem jest zaufanie. Pogoda ducha jest owocem zawierzenia. Wiem, że nie zawsze łatwo ufać – szczególnie, gdy sprawy przybierają zły obrót. Ale właśnie wtedy, zamiast próbować wszystko kontrolować, powiedz Bogu: „Panie, Ty wiesz lepiej.” To krótkie zdanie może zmienić całe Twoje spojrzenie. Ono nie usuwa problemów, ale usuwa ciężar, jaki one kładą na Twoim sercu.
Trzecim krokiem jest modlitwa prostoty. Nie chodzi o długie formuły ani o skomplikowane rozważania. Franciszek modlił się sercem, często prostymi słowami, które wypływały z głębi. Tak i Ty możesz w ciągu dnia westchnąć: „Jezu, ufam Tobie”, „Panie, daj mi spokój serca”, albo po prostu: „Bądź ze mną.” Taka modlitwa działa jak oddech duszy – przywraca równowagę i siłę.
Czwartym krokiem jest patrzenie oczami wiary. Pogoda ducha rodzi się wtedy, gdy zamiast widzieć w wydarzeniach tylko przeszkody, zaczynasz dostrzegać w nich okazję do zaufania Bogu. Choroba? Może być czasem głębszej modlitwy. Samotność? Może być zaproszeniem do rozmowy z Panem, który nigdy nie opuszcza. Trudności w rodzinie? Mogą stać się szkołą cierpliwości i miłości. Pogoda ducha polega na tym, że każde doświadczenie odczytujesz w świetle Bożej obecności.
Siostro, wiem, że nie jest to łatwe. Wiem, że bywają dni, gdy ciężar zdaje się nie do uniesienia. Ale pamiętaj – nie jesteś sama. Twój uśmiech, Twoja wiara, Twoja modlitwa mają moc większą, niż myślisz. Mogą przemieniać nie tylko Twoje serce, ale i serca tych, którzy na Ciebie patrzą. Twoja pogoda ducha może być jak płomień świecy – mały, a jednak zdolny rozproszyć wielką ciemność.
Dlatego proszę Cię teraz o jeden prosty krok. Napisz w komentarzu te słowa: „Chcę żyć w pokoju.”
Niech będzie to Twoje świadectwo – że pragniesz tej drogi, że w sercu chcesz zasiewać nasiona pogody ducha, by Twój dzień, Twój dom, Twoje życie stawało się ogrodem Bożego światła.
Bo, Siostro, to dopiero początek. Pogoda ducha, którą pielęgnujesz dziś, może stać się źródłem przemiany jutra. A w kolejnej części pokażę Ci, jak ta pogoda ducha i radość mogą stać się nie tylko Twoim skarbem, ale też darem dla innych…
Sekcja 5 – Dar radości i pogody ducha dla innych
Siostro, gdy mówimy o radości i pogodzie ducha, łatwo pomyśleć, że są one tylko Twoim osobistym skarbem – czymś, co pomaga Ci przetrwać trudności, zachować spokój, odnaleźć sens. Ale w rzeczywistości to coś znacznie większego. Bo radość i pogoda ducha nigdy nie zatrzymują się tylko w jednym sercu. One są jak światło świecy – im bardziej się nim dzielisz, tym więcej go przybywa.
Pomyśl, jak często jedno Twoje słowo, jeden Twój gest, potrafił rozjaśnić dzień kogoś innego. Może uśmiech, który podarowałaś wnukowi, sprawił, że poczuł się kochany. Może dobre słowo dla sąsiadki stało się dla niej pocieszeniem, którego nikt inny nie dał. Może Twoja modlitwa w ciszy wieczoru była siłą dla całej rodziny, choć oni nawet nie wiedzieli, że modlisz się właśnie za nich.
Święty Franciszek nie szukał wielkich czynów. Nie miał w rękach potęgi tego świata. A jednak jego pogoda ducha i radość były tak wielkie, że zmieniały ludzi, którzy go spotykali. Ci, którzy przychodzili do niego przygnieceni problemami, odchodzili lżejsi. Ci, którzy żyli w smutku, zaczynali uśmiechać się inaczej – nie powierzchownie, lecz od wewnątrz.
Siostro, Twoje życie także może być takim źródłem światła. Nie musisz głosić wielkich kazań ani dokonywać cudów. Wystarczy, że w Twoim sercu będzie mieszkać spokój, a w Twoich oczach – radość. Ludzie wokół Ciebie to zauważą. Oni poczują, że jest w Tobie coś, co daje nadzieję. Twoja pogoda ducha stanie się jak cicha pieśń, którą inni usłyszą, nawet jeśli nie wypowiesz ani jednego słowa.
I zobacz, jak piękna jest logika Boga: to, co wydaje się małe i ukryte, w Jego oczach staje się wielkie. Twój uśmiech, Twoja modlitwa, Twoje „dziękuję” i „przebaczam” – to są dary, które mają moc przemieniać. Tak działa łaska: przez małe gesty, przez codzienną wierność, przez wytrwałość w tym, co pozornie zwyczajne.
Ale, Siostro, jest w tym jeszcze głębsza tajemnica. Bo pogoda ducha, którą nosisz w sercu, jest nie tylko dla tych, którzy są obok. Jest też świadectwem dla przyszłych pokoleń. Twoje wnuki, Twoje dzieci – oni uczą się od Ciebie więcej, niż myślisz. Patrzą na to, jak reagujesz w trudnych chwilach. Patrzą na Twój spokój, na Twoją cierpliwość, na Twoją wiarę. I nawet jeśli teraz tego nie rozumieją, kiedyś przypomną sobie: „Moja babcia, moja mama, nigdy nie poddawała się smutkowi. Ona ufała Bogu.”
To dziedzictwo, które zostawiasz po sobie, jest większe niż pieniądze, domy czy rzeczy materialne. To dziedzictwo ducha – radość i pogoda, które zakorzeniają się w sercach tych, którzy przyjdą po Tobie. Czyż to nie najpiękniejszy dar, jaki można ofiarować?
I tu pojawia się pytanie: jak sprawić, aby ta radość i pogoda ducha były w Tobie żywe, nawet kiedy trudności się mnożą? Jak nie pozwolić, aby troski zagłuszyły tę pieśń Twojego serca? Właśnie w tym kryje się sekret, o którym powiem Ci w kolejnej części…
Sekcja 6 – Pokój serca zakorzeniony w Bogu
Siostro, doszłyśmy do miejsca, w którym radość i pogoda ducha przestają być jedynie pięknymi słowami, a stają się drogą, którą naprawdę możesz iść każdego dnia. To już nie jest teoria, ale praktyka życia. Bo pogoda ducha nie jest czymś odległym – jest możliwa tutaj i teraz, w Twoim sercu, w Twoim domu, w Twoim poranku.
Pamiętaj, że pogoda ducha nie oznacza braku łez. Ona oznacza, że łzy nie mają ostatniego słowa. Pogoda ducha nie polega na tym, że nie doświadczasz trudności – ona polega na tym, że trudności nie odbierają Ci pokoju. To jest różnica między światem a Bogiem: świat mówi Ci, że spokój masz wtedy, gdy wszystko układa się po Twojej myśli. Bóg mówi: „Spokój masz wtedy, gdy pozwolisz Mi działać, nawet jeśli nie rozumiesz drogi.”
Święty Franciszek nie potrzebował bogactwa, żeby być szczęśliwym. Jego serce było pełne, bo wiedział, że wszystko, co ma, pochodzi od Boga. I właśnie dlatego potrafił śpiewać nawet wtedy, gdy bolało, i uśmiechać się nawet wtedy, gdy inni odwracali wzrok. On wiedział, że Bóg nigdy go nie zostawi.
Siostro, i Ty możesz żyć w tej pewności. Każdego poranka, kiedy wstajesz, masz wybór: możesz wpuścić do swojego serca troski i pozwolić im zapanować nad Tobą, albo możesz wybrać radość i pogodę ducha, którą daje Bóg. Ten wybór powtarza się codziennie, czasem nawet wiele razy w ciągu dnia. Ale każda decyzja, by ufać, by dziękować, by oddać się w ręce Boga, czyni Twoje serce lżejszym i piękniejszym.
Pogoda ducha jest owocem Ducha Świętego, a więc darem. Ale jest też Twoją współpracą z tym darem. Możesz Go prosić: „Duchu Święty, daj mi spokój, daj mi pogodę serca.” I możesz każdego dnia praktykować małe kroki: wdzięczność, zaufanie, prostą modlitwę, cierpliwość wobec siebie i innych. Każdy z tych kroków jest jak płatek kwiatu, który otwiera się przed słońcem Bożej miłości.
Zauważ też, Siostro, że Twoja pogoda ducha nie tylko Ciebie przemienia. Ona przemienia Twój dom. Kiedy w Twoim sercu jest pokój, ten pokój udziela się wszystkim wokół. Wnuki, dzieci, sąsiedzi – oni czują, że jesteś kobietą, która w trudnych czasach zachowuje równowagę. To jest Twoje świadectwo. To jest Twój dar dla świata.
I dlatego dzisiaj, w tej porannej modlitwie do świętego Franciszka, pragniemy prosić nie tylko dla siebie. Prosimy także, by nasza radość i pogoda ducha były darem dla innych. Abyśmy umiały wnieść pokój tam, gdzie panuje zamęt, i uśmiech tam, gdzie jest smutek. Bo tak właśnie żył Franciszek – i tak właśnie możemy żyć my, jeśli tylko nasze serca będą zakorzenione w Bogu.
Siostro, chciałbym, abyś teraz przez chwilę wyobraziła sobie, że Twoje serce jest jak ogród. Jest w nim wiele ścieżek, czasem porośniętych chwastami trosk. Ale pośród nich Bóg zasiewa kwiaty radości i pokoju. Twoim zadaniem nie jest sprawić, by wszystkie troski nagle zniknęły – Twoim zadaniem jest podlewać te kwiaty wdzięcznością i modlitwą. Wtedy nawet wśród cierni będzie rosło piękno, które inni zobaczą i zachwycą się nim.
Tak wygląda życie kobiety, która ufa. Tak wygląda serce, które wybrało radość i pogodę ducha w trudnych chwilach.
Modlitwa błogosławieństwa
Siostro, doszłyśmy do końca tej porannej drogi, w której uczyłyśmy się od świętego Franciszka radości i pogody ducha w chwilach trudnych. Zatrzymywałyśmy się nad tajemnicą radości, która rodzi się w sercu pełnym Boga. Rozważałyśmy dar pogody ducha, który przemienia smutek w nadzieję, a troski w ufność. Patrzyłyśmy, jak ten dar staje się światłem nie tylko dla nas samych, ale i dla naszych bliskich, dla tych, którzy na nas patrzą i w nas szukają znaku pokoju.
Dlatego teraz, Siostro, chcę pomodlić się razem z Tobą i nad Tobą:
„Panie Jezu Chryste, dziękujemy Ci za ten nowy dzień. Dziękujemy Ci za dar życia, za każdy oddech, za każdy promień światła. Prosimy Cię przez wstawiennictwo świętego Franciszka: napełnij nasze serca radością, która nie gaśnie nawet wśród burz, i pogodą ducha, która staje się świadectwem Twojej miłości. Naucz nas uśmiechać się wtedy, gdy trudno, ufać wtedy, gdy droga jest ciemna, i błogosławić innych wtedy, gdy sami czujemy się słabi. Niech nasze serca staną się ogrodami Twojego pokoju, aby każdy, kto nas spotka, mógł doświadczyć Twojej obecności.”
A teraz pragnę pobłogosławić Ciebie i Twój dzień:
Niech Pan błogosławi Twoje serce, aby było zawsze otwarte na Jego miłość.
Niech Pan błogosławi Twój umysł, aby myśli napełniały się pokojem i światłem.
Niech Pan błogosławi Twoje ręce, aby niosły dobro tym, którzy Go potrzebują.
Niech Pan błogosławi Twój dom, aby był miejscem ciszy, radości i nadziei.
Niech Pan błogosławi Twój dzień, abyś szła przez niego z pogodą ducha, jak córka Boga, której nic nie może odebrać Jego miłości.
Idź w ten dzień w pokoju, Siostro. Pan jest z Tobą.

Dodaj komentarz
Komentarze