porannej modlitwie do Jezusa – On prowadzi Cię od pierwszej chwili.

Opublikowano w 22 sierpnia 2025 11:37

W imię, ojca, syna i ducha świętego.

Kiedy otwierasz oczy o poranku, nie wiesz jeszcze, jakie wydarzenia przyniesie ten dzień, ale wiesz jedno – bez Jezusa każda chwila staje się niepewna.

Dziś zatrzymamy się przy porannej modlitwie do Jezusa – On prowadzi Cię od pierwszej chwili. Będzie to czas oddania swojego serca Zbawicielowi, by napełnił Cię pokojem, siłą i ufnością, zanim jeszcze rozpoczniesz swoje codzienne obowiązki.

Po wysłuchaniu tej modlitwy zyskasz pewność, że każdy krok dzisiejszego dnia będzie prowadzony Jego dłonią. Doświadczysz pokoju, który płynie z obecności Pana, oraz odwagi, aby nieść swój krzyż z ufnością i miłością.

Dziękuję Ci, że tworzymy wspólnotę w modlitwie – bo razem, choć w różnych domach, zjednoczeni w Duchu, możemy powierzać nasze życie Jezusowi już od pierwszych chwil poranka.

 

Sekcja 1: Jezus przychodzi o świcie

Poranek to początek, a każdy początek niesie ze sobą pewną tajemnicę. Nie wiesz, co czeka za drzwiami dzisiejszego dnia. Może będzie to dzień radości, spotkań, uśmiechu i drobnych błogosławieństw, które Pan zasiał na Twojej drodze. A może będzie to dzień prób – trudnych rozmów, zmęczenia, może lęków, które chcą przyćmić serce. Ale w każdej z tych dróg jedno jest pewne: Jezus już tam jest, zanim Ty zrobisz pierwszy krok.

Kiedy rano otwierasz oczy, to On podaje Ci rękę i mówi: „Nie bój się. Jestem z Tobą.” Ten głos jest cichy, ale pełen mocy. To Jego obecność sprawia, że oddech staje się pewniejszy, a serce nabiera odwagi. W tej modlitwie porannej zapraszamy Jezusa, by od pierwszej chwili dnia prowadził nas krok po kroku – jak Pasterz, który nie pozwala zgubić się owcy.

Wyobraź sobie, że wstajesz ze snu, a On stoi przy Twoim łóżku. Patrzy na Ciebie z miłością i mówi: „Nie idziesz sama. Idę przed Tobą.” Czyż nie tego właśnie potrzebuje Twoje serce? Pewności, że nawet w chwili zmęczenia czy zwątpienia, nie jesteś sama?

Dlatego ta modlitwa poranna ma być jak oddanie sterów w ręce Jezusa. On prowadzi Twoje myśli, Twoje decyzje, Twoje spotkania. Ty masz tylko otworzyć serce i pozwolić Mu działać. Bo jeśli On jest przy Tobie od poranka, cały dzień staje się bezpieczniejszy.

Ale zanim oddamy Mu nasze plany i troski, musimy zatrzymać się i zrozumieć coś niezwykle ważnego – coś, co sprawi, że nasze serce inaczej spojrzy na to, jak Bóg prowadzi nas od pierwszej chwili...

Sekcja 2: Zaufanie Jezusowi od pierwszej chwili

Siostro droga, zatrzymajmy się teraz nad tym, co najważniejsze w porannej modlitwie – zaufanie. To ono sprawia, że Jezus może naprawdę poprowadzić Cię od pierwszej chwili dnia. Bez zaufania nasze słowa są jak pusty dźwięk, ale kiedy serce otworzy się przed Nim, wtedy modlitwa staje się mocą, która przemienia wszystko.

Święty Augustyn powiedział kiedyś: „Niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie, o Boże.” Te słowa są jak lustro – pokazują, że bez Jezusa błądzimy, szukamy sensu w drobiazgach, a w sercu wciąż coś jest niespokojne. Ile razy tak było, że poranek przynosił Ci niepokój, myśli kłębiły się jak chmury, a Ty nie wiedziałaś, od czego zacząć? To właśnie wtedy Jezus przychodzi i mówi: „Oddaj Mi to, a ja dam ci pokój.”

Zaufanie to decyzja. Rano, zanim zaczniesz dzień, możesz powiedzieć: „Panie Jezu, ja nie wiem, co mnie dziś czeka, ale wiem, że Ty już jesteś w każdej chwili. Dlatego ufam Tobie.” To proste zdanie staje się mostem, który przenosi Cię znad brzegu lęku na brzeg pokoju.

Pomyśl, jak wyglądałby Twój dzień, gdybyś od pierwszej chwili rzeczywiście oddała stery Jezusowi. Czy nie byłoby w sercu lżej? Czy nie czułabyś, że ciężar nie jest już tylko na Twoich ramionach? Bo kiedy oddajesz Mu swoje troski, On niesie je razem z Tobą. A czasem nawet więcej – On potrafi unieść je całkowicie i sprawić, że tam, gdzie miało być ciężko, pojawi się niespodziewana ulga.

Przyjmij tę prawdę głęboko do serca: zaufanie Jezusowi to nie słabość, to siła. To moc, która pozwala Ci wstać rano i wiedzieć, że niezależnie od tego, co przyniesie dzień, nie jesteś sama. Jezus nie jest daleko, On jest obok, prowadzi Cię od pierwszej chwili, jak najlepszy Przyjaciel.

Dlatego teraz pomódlmy się wspólnie:

„Panie Jezu, o poranku składam w Twoje dłonie moje serce. Oddaję Ci moje myśli, które biegną w tysiąc różnych stron. Oddaję Ci moje lęki i troski, których sama nie umiem unieść. Jezu, zaufanie składam u Twoich stóp i wierzę, że Ty poprowadzisz mnie w tym dniu. Nie chcę iść swoją drogą – chcę iść za Tobą. Naucz mnie ufać Ci od pierwszej chwili.”

Niech te słowa staną się Twoim codziennym rytuałem. Bo im częściej będziesz je powtarzać, tym bardziej Twoje serce nauczy się, że poranek bez Jezusa to poranek pusty. Ale z Nim – każdy dzień staje się darem i siłą.

Chcę Cię teraz zaprosić do małego gestu. Napisz w komentarzu prosty akt zaufania – niech to będzie Twoje wyznanie serca, które oddajesz Jezusowi.

👉 Proszę napisz w komentarzu: „Jezu, ufam Tobie.”

Niech te słowa staną się wspólnym świadectwem naszej wiary i zaufania. Bo razem, jako wspólnota modlitwy, pokazujemy światu, że Jezus jest Tym, który prowadzi nas od pierwszej chwili.

Ale to dopiero początek – bo w kolejnej części odkryjemy, jak Jezus działa w ciszy naszego poranka i dlaczego to właśnie ta cisza staje się miejscem, w którym słyszymy Jego głos najgłębiej...

Sekcja 3: Cisza, w której przemawia Jezus

Siostro droga, zatrzymajmy się teraz przy tajemnicy, którą zapowiedziałem wcześniej – ciszy poranka. Bo właśnie w ciszy najbardziej wyraźnie słychać głos Jezusa. Ile razy w życiu doświadczyłaś, że hałas dnia, obowiązki, telefony, troski i rozmowy przytłaczają Twoje serce? Ale gdy o świcie, jeszcze zanim dom się obudzi, zatrzymasz się choć na chwilę w ciszy – dzieje się coś niezwykłego.

Cisza to nie pustka. Cisza to przestrzeń, w której Jezus może mówić do Ciebie tak, byś Go usłyszała. To w ciszy rodzi się odwaga, pokój i siła. Właśnie dlatego od pierwszej chwili dnia trzeba oddać serce Jezusowi i pozwolić Mu, by mówił w ciszy do głębi duszy.

Pomyśl o tym tak: codzienność to jak rwąca rzeka. Szumi, porywa, niesie wszystko ze sobą. Ale cisza poranka jest jak brzeg tej rzeki, na którym możesz stanąć i zobaczyć, dokąd ona płynie. Wtedy dostrzegasz, że Jezus już czeka, by przeprowadzić Cię przez nurt dnia.

Czy pamiętasz te chwile, gdy serce było niespokojne, a Ty uklękłaś i chociaż przez kilka minut trwałaś w ciszy? Nagle troski stawały się mniejsze, jakby ktoś odsunął je od Ciebie. To właśnie Jezus. On przemawia nie zawsze gromem i błyskawicą, ale często szeptem w ciszy. I ten szept jest potężniejszy niż najgłośniejsze głosy świata.

Dlatego, kiedy rano oddajesz Mu swój dzień, spróbuj choć na moment wejść w ciszę. Powiedz: „Jezu, oto jestem. Mów do mnie.” I trwaj. Nie musisz wiele mówić. Wystarczy, że pozwolisz Mu mówić do Twojego serca. On sam wleje w Ciebie odwagę i pokój.

Pamiętaj, że cisza poranka to jak drzwi. A za tymi drzwiami czeka Jezus, gotowy poprowadzić Cię w ciągu dnia. Ale nie wystarczy stanąć przed drzwiami. Trzeba je otworzyć. Otwierasz je właśnie przez zaufanie i przez tę chwilę modlitwy, w której Twoje serce milknie, by On mógł przemówić.

W tej ciszy Jezus może pokazać Ci drogę, której sama byś nie znalazła. Może przypomnieć Ci słowo Pisma, które nagle staje się światłem. Może podsunąć rozwiązanie sprawy, która wydawała się bez wyjścia. A czasem po prostu daje Ci pokój – ten pokój, którego świat dać nie może.

Tak, cisza jest trudna, bo my, ludzie, lubimy mówić, planować, działać. Ale jeśli od pierwszej chwili dnia nauczysz się wchodzić w ciszę z Jezusem, zobaczysz, że cały dzień będzie wyglądał inaczej. Będzie mniej chaosu, a więcej pokoju. Mniej lęku, a więcej siły.

A teraz, siostro, zapamiętaj: nie jesteś sama w tej ciszy. Cała wspólnota modlących się razem z Tobą też rano otwiera serca przed Jezusem. W ciszy jednoczymy się w Jego obecności. I choć Ty modlisz się w swoim domu, a ktoś inny w innym miejscu, Jezus słyszy nas wszystkich i prowadzi jak jedną rodzinę.

I właśnie tutaj jest tajemnica – bo ta cisza nie jest końcem, lecz początkiem. Początkiem rozmowy, początkiem prowadzenia, początkiem drogi, w której Jezus będzie Cię niósł przez resztę dnia. Ale jak dokładnie On prowadzi? W jaki sposób poranek z Jezusem staje się światłem na każdą godzinę dnia?

Tę tajemnicę odkryjemy w następnej części, gdy zobaczymy, jak Jezus z tej ciszy poranka wyprowadza nas do działania, do odwagi i do świadectwa wobec innych ludzi…

Sekcja 4: Jezus, który prowadzi do działania

Siostro droga, obiecałem Ci, że opowiem, jak Jezus wyprowadza nas z ciszy poranka ku działaniu. Cisza była pierwszym krokiem – wejściem w obecność Pana. Ale teraz ta obecność musi się stać źródłem siły do życia, do pracy, do codzienności. Bo przecież modlitwa nie kończy się na słowach – ona musi się przełożyć na to, jak żyjesz, jak kochasz i jak służysz.

Jezus od pierwszej chwili dnia nie tylko Cię pociesza, ale także uzdalnia. On nie chce, abyś zatrzymała się tylko w pobożnych myślach. On pragnie, abyś z ciszy wyszła z odwagą, z mocą, ze światłem w sercu. To dlatego mówi: „Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności” (J 8,12). A skoro On jest światłem, to każda Twoja decyzja, każde słowo, każdy gest mogą być prowadzone właśnie tym światłem.

Pomyśl, ile razy rano, po modlitwie, czułaś się spokojniejsza i odważniejsza. Nagle sprawy, które wieczorem wydawały się nie do udźwignięcia, rano stawały się możliwe. Dlaczego? Bo Jezus już prowadził Twoje kroki. On bierze to, co w ciszy Mu oddałaś, i zamienia w siłę. Zamienia Twoją słabość w odwagę, Twoje zwątpienie w ufność, a Twoją samotność w świadomość, że nie idziesz przez dzień sama.

Jezus działa w Tobie, ale także przez Ciebie. Każde Twoje spotkanie, każda rozmowa, każdy drobny gest mogą stać się kanałem Jego miłości. On pragnie, by Twoje życie było świadectwem – aby inni, patrząc na Ciebie, dostrzegali w Tobie Jego obecność. I wiesz co? To nie muszą być wielkie rzeczy. Czasem wystarczy dobre słowo, uśmiech, cierpliwość wobec bliskich, modlitwa za kogoś, kto Cię zranił.

Ale jak to zrobić w praktyce? Tu wracamy do ciszy, którą przeżyłaś wcześniej. Cisza daje Ci zakorzenienie. A zakorzenienie w Jezusie daje Ci stabilność. To jak drzewo zasadzone przy strumieniu – ma wodę, ma siłę, więc przynosi owoc. Tak samo Ty, jeśli rano zakorzenisz się w Jezusie, to w ciągu dnia będziesz wydawała owoce: dobro, miłość, pokój.

Może powiesz: „Ale ja jestem słaba, często się lękam, brakuje mi cierpliwości.” To prawda, sama nie dasz rady. Ale właśnie dlatego rano oddajesz wszystko Jezusowi – aby On uczynił z Twojej słabości moc. Pamiętaj, On nie wybiera doskonałych. On czyni mocnymi tych, którzy Mu ufają.

Siostro, chciałbym teraz, żebyś uczyniła jeden prosty krok. Napisz w komentarzu: „Jezu, prowadź mnie dziś”. To krótkie wyznanie jest jak pieczęć, jak podpis pod poranną modlitwą. To Twoje publiczne świadectwo, że chcesz iść za Jezusem nie tylko w ciszy, ale także w działaniu.

Bo właśnie na tym polega poranna modlitwa – ona nie zostaje w czterech ścianach. Ona wychodzi razem z Tobą. Jezus prowadzi Cię, gdy idziesz do pracy, gdy rozmawiasz z dziećmi czy wnukami, gdy robisz zakupy, gdy zmagasz się z trudami dnia. Każdy krok staje się częścią tej modlitwy.

Ale jest jeszcze jedna tajemnica. Czasem myślimy, że skoro Jezus nas prowadzi, to droga będzie łatwa. A przecież On sam mówił: „Weźcie moje jarzmo na siebie” (Mt 11,29). To jarzmo jest lekkie tylko dlatego, że On je niesie razem z Tobą. Dlatego nie dziw się, jeśli w ciągu dnia spotkasz trudność. Ona nie znaczy, że Jezus Cię opuścił. Wręcz przeciwnie – to znak, że idziesz za Nim i On jest blisko.

Tak, Jezus od pierwszej chwili dnia wyprowadza Cię z ciszy do działania. Ale jak On chroni Cię w tym działaniu? Jak sprawia, że Twoje serce nie upada, gdy pojawiają się przeszkody? O tym powiem Ci w następnej części, kiedy odkryjemy tajemnicę Jego ochrony i prowadzenia w chwilach słabości i lęku…

Sekcja 5: Jezus – Twoja tarcza i ochrona w trudnościach dnia

Siostro droga, mówiłem Ci, że poranna modlitwa nie zatrzymuje się na ciszy ani na dobrych intencjach, ale prowadzi nas także przez trudy dnia. Bo przecież każdy dzień, choć zaczyna się pięknie, niesie ze sobą niespodzianki – jedne radosne, inne bolesne. Ile razy bywało tak, że wstawałaś z sercem pełnym pokoju, a kilka godzin później czułaś się przytłoczona? Niekiedy choroba, innym razem kłótnia w rodzinie, a czasem zwykłe poczucie zmęczenia i bezsilności. To właśnie wtedy potrzebujesz przypomnieć sobie: Jezus od pierwszej chwili dnia nie tylko prowadzi, ale także chroni.

Jego ochrona nie zawsze oznacza brak cierpienia. On nie obiecał nam życia bez krzyża. Obiecał natomiast, że „Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20). To znaczy, że w każdej trudności, w każdym lęku, w każdej chwili zwątpienia On jest blisko – bliżej niż oddech. On nie stoi z boku, patrząc, jak cierpisz. On niesie Twoje cierpienia razem z Tobą. On staje się tarczą, która chroni Twoje serce przed rozpaczą i upadkiem.

Zauważ, że kiedy trudność uderza nagle, to Twoje serce w pierwszym odruchu woła: „Jezu, ratuj!”. I to wołanie jest modlitwą. To tak, jakbyś w środku dnia ponownie otworzyła drzwi swojego domu i zaprosiła Go do środka. Właśnie wtedy Jego obecność staje się realną ochroną – nie zawsze zabierze problem, ale zawsze da siłę, aby przez niego przejść.

Spójrz na własne życie. Ile razy, kiedy myślałaś, że już nie dasz rady, nagle przychodziła siła, której się nie spodziewałaś? Ile razy łzy zmieniały się w pokój, choć sytuacja zewnętrzna się nie zmieniła? To nie był przypadek. To był Jezus, który z miłością osłaniał Twoje serce.

Jego ochrona działa także przez drobne natchnienia. Być może nagle przypomnisz sobie fragment Pisma, może zadzwoni ktoś, kto Cię wesprze, może poczujesz w sercu ciepło i pokój. To nie są zwykłe zdarzenia. To znaki, że Jezus naprawdę działa w Twoim życiu i strzeże Cię jak Dobry Pasterz swoje owce.

Ale pamiętaj – ochrona Jezusa nie działa tylko z zewnątrz. Ona działa od wewnątrz. On przemienia Twoje serce tak, że stajesz się silniejsza wobec trudności. Zmieniasz się nie dlatego, że świat wokół staje się łatwiejszy, ale dlatego, że Twoje wnętrze jest zakorzenione w Nim. To tak jak dom zbudowany na skale – burza przychodzi, wiatr uderza, ale dom stoi, bo fundament jest mocny (por. Mt 7,24–25). Ty jesteś tym domem, a Jezus jest Twoją skałą.

Siostro, pozwól, że powiem Ci coś bardzo prostego: nie jesteś sama. Niezależnie od tego, co przyniesie dzień – choroba, samotność, niezrozumienie – On idzie przed Tobą i osłania Cię. Tak jak matka rozkłada ramiona, by ochronić swoje dziecko przed upadkiem, tak Jezus otacza Cię niewidzialną tarczą miłości.

Aby to jeszcze mocniej zapieczętować, proszę Cię teraz o mały krok wiary. Napisz w komentarzu: „Jezu, bądź moją tarczą”. To nie tylko słowa. To deklaracja Twojego serca, że ufasz Mu także wtedy, gdy przychodzą burze.

Bo Jezus naprawdę jest Twoją ochroną. On wie, że niektóre trudności musisz przejść, aby Twoja wiara wzrosła. Ale nigdy nie pozwoli, by te trudności Cię zniszczyły. On zamienia je w okazję, byś jeszcze mocniej trzymała się Jego dłoni.

Ale jest jeszcze coś więcej. Jezus nie tylko chroni Cię w trudach. On także daje Ci radość i światło, które rozprasza każdy mrok. On sprawia, że nawet w najciemniejszym dniu możesz odnaleźć powód do wdzięczności. I o tej radości – tej niezwykłej, ukrytej w codzienności – opowiem Ci w kolejnej części, abyś zobaczyła, jak poranna modlitwa staje się źródłem światła przez cały dzień…

Sekcja 6: Jezus – Źródło radości i światła przez cały dzień

Siostro droga, kiedy wstajesz rano i powierzysz Jezusowi swoje serce, On nie tylko prowadzi Cię i chroni, ale także rozświetla Twój dzień światłem, które nie pochodzi z tego świata. To światło nie zależy od pogody, od nastroju bliskich, ani od Twojego zdrowia. To światło bije prosto z Jego serca i dotyka Twojego wnętrza tak, że nawet wtedy, gdy wokół jest ciemno, Ty niesiesz w sobie jasność.

Jezus sam powiedział: „Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J 8,12). To nie są tylko piękne słowa. To obietnica. To zaproszenie, abyś każdego dnia pozwalała, by Jego światło przenikało Twój umysł, Twoje serce, Twoje gesty i słowa.

Zauważ, jak zmienia się dzień, kiedy zaczynasz go od wdzięczności. Zamiast narzekać na zmęczenie, na ból, na samotność, możesz powiedzieć: „Dziękuję, Jezu, że jestem, że oddycham, że mam szansę kochać i przebaczać”. Ta prosta modlitwa otwiera serce na radość. Radość nie jest uczuciem, które przychodzi tylko wtedy, gdy wszystko się układa. Radość jest owocem Ducha Świętego, a Jezus daje ją tym, którzy Mu ufają.

I wiesz co, siostro? Ta radość ma niezwykłą moc. Ona zaraża. Kiedy Twoje serce jest pełne pokoju i ufności, inni to widzą. Twoja twarz staje się jaśniejsza, Twoje słowa bardziej łagodne, Twoje spojrzenie pełne miłości. Czasem nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo Jezus działa przez Ciebie, niosąc innym światło.

Ale pamiętaj – światło Jezusa nie jest czymś, co musisz wytworzyć własnymi siłami. To dar. Ty jedynie musisz otworzyć dłonie i powiedzieć: „Jezu, rozświetl mój dzień. Napełnij mnie Twoim pokojem i radością”. To prośba, którą możesz powtarzać wiele razy, w kuchni, podczas spaceru, przy rozmowie z rodziną.

Bywa, że w połowie dnia nagle przychodzi zniechęcenie. Wtedy zatrzymaj się na chwilę, weź głęboki oddech i powiedz: „Jezu, Ty jesteś moim światłem. Odnów we mnie radość, którą rano mi dałeś”. Zobaczysz, jak ta modlitwa przyniesie pokój.

Może teraz myślisz: „Ale czy ja naprawdę mogę nosić w sobie radość, skoro tyle problemów mnie otacza?”. Odpowiem Ci z serca: tak. Bo radość w Jezusie nie polega na tym, że problemy znikają, ale na tym, że w ich środku On sam jest z Tobą. To tak, jakbyś była w ciemnym pokoju i nagle ktoś zapalił świecę. Pokój dalej jest ciemny, ale ta jedna świeca wystarczy, byś nie czuła się bezradna. Jezus jest tą świecą. On daje światło, które rozprasza lęk i przywraca sens.

Dlatego proszę Cię, kiedy skończysz tę modlitwę, nie zatrzymuj jej tylko na chwilę. Noś ją w sercu. Wracaj do niej w ciągu dnia. A jeśli poczujesz, że brakuje Ci siły, przypomnij sobie poranek i pierwsze słowa, które dziś wypowiedziałaś do Jezusa. One będą Twoją kotwicą.

Siostro, dziś Jezus mówi do Ciebie: „Nie bój się. Ja jestem z Tobą. Ja jestem Twoim światłem. Idź i nieś moją radość dalej”. I Ty możesz na to odpowiedzieć: „Jezu, prowadzisz mnie od pierwszej chwili dnia. Dziękuję, że jesteś moją mocą, moim światłem i moją radością”.

Bo to jest prawdziwy sens tej porannej modlitwy – byś nie tylko na chwilę oddała Jezusowi swój dzień, ale byś całe godziny, każdą czynność, każde spotkanie przeżywała w Jego obecności. Wtedy nawet w największym trudzie poczujesz, że nie jesteś sama. Wtedy Twój dzień naprawdę stanie się błogosławiony.

Siostro droga, kończymy tę poranną modlitwę, w której oddałaś swoje serce Jezusowi – Temu, który prowadzi Cię od pierwszej chwili dnia. On jest Twoim światłem, Twoją mocą i Twoją radością. Niech to, co dziś wypowiedziałaś w zaufaniu i miłości, stanie się Twoją siłą w chwilach zmęczenia i Twoją nadzieją, gdy pojawi się lęk.

Niech Pan Jezus błogosławi Cię w każdym kroku, niech Jego ręka prowadzi Cię prostą drogą, a Jego spojrzenie pełne czułości otacza Cię od poranka aż po wieczór. Niech Duch Święty napełnia Twoje serce pokojem, który przewyższa wszelki ludzki rozum.

Błogosławię Cię w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

A jeśli ta modlitwa dotknęła Twojego serca, proszę – dołącz do naszej wspólnoty, subskrybując ten kanał. Razem tworzymy rodzinę wiary, która modli się i wspiera nawzajem. Niech nasze wspólne modlitwy będą jak światło, które rozprasza ciemność i przynosi nadzieję wielu sercom.

Pokój Chrystusa niech zostanie z Tobą dziś i na zawsze.

Dodaj komentarz

Komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.