Modlitwa poranna do Pana Jezusa - oddaj mu swój dzień i serce.

Opublikowano w 21 sierpnia 2025 21:19

W imię ojca, syna i ducha świętego .

Tytuł dzisiejszego rozważania brzmi:

„Modlitwa poranna do Pana Jezusa – oddaj Mu swój dzień i serce.”

Dziękuję, że jesteś tutaj i że wspólnie możemy zanurzyć się w porannej modlitwie.

W tym filmie oddamy Jezusowi nasze troski, radości i plany – zawierzając Mu nie tylko to, co przed nami, ale całe nasze serce.

Po wysłuchaniu tej modlitwy poczujesz pokój, który przychodzi tylko od Boga, siłę do stawienia czoła nowemu dniu i czułą obecność Jezusa, która będzie Ci towarzyszyć od poranka aż do nocy.

Posłuchaj tej modlitwy w przygotowanym przez nas filmie.

Transkrypcja wideo

Sekcja 1 – Zaskoczenie dnia: Jezus już na Ciebie czeka

Czy wiesz, że zanim wstałaś z łóżka, zanim otworzyłaś oczy, zanim świat wypowiedział do Ciebie choć jedno słowo – Jezus już patrzył na Ciebie z miłością?

Nie z wyrzutem. Nie z oceną. Ale z delikatnym uśmiechem pełnym czułości.

On był przy Tobie w nocy, gdy nie spałaś. W ciszy, w lękach, w bezsenności. Jego spojrzenie nie opuszczało Twojego serca nawet wtedy, gdy myślami byłaś daleko.

A dziś rano… znów czeka. Nie gdzieś wysoko, ale tuż przy Tobie. W Twoim oddechu. W Twoim pierwszym spojrzeniu przez okno. W Twojej dłoni, która z trudem sięga po różaniec.

Panie Jezu – oto jestem.

Nie jestem doskonała.

Nie jestem wyspana.

Nie mam siły.

Ale mam jedno: mam Ciebie.

Zanim wstanę, zanim zrobię pierwszy krok – chcę zatrzymać się i powiedzieć:

Jezu, oddaję Ci mój dzień.

Oddaję Ci mój niepokój.

Oddaję Ci moje ciało i duszę.

Oddaję Ci moich bliskich.

Oddaję Ci moją samotność.

Przyjdź i uczyń to wszystko nowym. Daj mi siłę, daj mi pokój. Daj mi Twoją miłość – niech nasyca każdą chwilę tego dnia.

Bo wiem, że jeśli zaczynam dzień z Tobą – nic nie może mnie złamać.

Bo wiem, że jeśli mój dzień zaczyna się od modlitwy – moje serce nie zostanie samotne.

Czasem czuję się zbyt słaba, by być światłem dla innych…

Ale Ty, Panie, nie potrzebujesz doskonałych – Ty potrzebujesz otwartych.

A ja dziś rano otwieram Ci drzwi mojego serca.

Chcesz wiedzieć, jak możesz zaprosić Jezusa do wszystkich swoich myśli, nawet tych, których się boisz?

Zatrzymaj się na chwilę… bo właśnie o tym powiem Ci w następnej części.

Sekcja 2 – Jak zaprosić Jezusa do swojego serca – nawet w codzienności

To nie musi być wielkie wydarzenie.

Nie potrzeba kadzideł, chórów ani świętych słów.

Nie musisz być idealna, wyspana, ubrana w świeżo wyprasowaną bluzkę.

Aby zaprosić Jezusa do serca, wystarczy jedno: szczerość.

Powiedz dziś rano Panu:

"Jezu, wchodź w moje myśli. Wchodź w moje zmęczenie. Wchodź w mój plan dnia – nawet jeśli jest pusty."

Wiesz, co się stanie, gdy to zrobisz?

Codzienność przestanie być ciężarem. Bo nie będziesz już nieść jej sama.

Jezus weźmie razem z Tobą te niepozmywane naczynia, te zakupy, te telefony, których nie chcesz dziś odbierać.

On stanie obok Ciebie przy kuchni.

Usiądzie przy Tobie przy kawie.

Będzie w Twojej dłoni, kiedy będziesz wyjmować lekarstwa.

Będzie w Twoim oddechu, gdy z westchnieniem siądziesz na fotelu.

Jezus chce być Bogiem codzienności.

Nie tylko w kościele. Nie tylko w święta. Ale właśnie tam, gdzie nikt nie patrzy.

Tam, gdzie jesteś tylko Ty i Twoje myśli.

Dlatego teraz – na głos lub w ciszy – powiedz:

„Jezu, zapraszam Cię dziś do mojego życia. Bądź ze mną od pierwszego kroku aż po wieczorny spoczynek.”

Zatrzymaj się na chwilę…

Oddychaj spokojnie.

Złóż ręce na kolanach.

Wyobraź sobie, że Jezus naprawdę jest teraz przy Tobie.

Nie jako daleki Zbawiciel, ale jako przyjaciel.

Nie jako sędzia, ale jako brat.

Nie jako ktoś zajęty, ale jako Ten, który przyszedł tylko dla Ciebie.

Zobacz Jego twarz. Jego oczy.

Czy nie czujesz ciepła bijącego z Jego obecności?

To nie jest wyobraźnia.

To Duch Święty dotyka Twojego serca.

A teraz odpowiedz:

„Jezu, jestem gotowa iść z Tobą przez ten dzień. Nie muszę wiedzieć wszystkiego. Nie muszę być silna. Wystarczy, że Ty jesteś.”

Z tą jedną myślą możesz rozpocząć dzień inaczej niż wszystkie poprzednie.

Bez pośpiechu. Bez żalu. Bez samotności.

Wiesz, wiele kobiet zaczyna dzień od narzekania, od wiadomości, od pustych myśli.

Ale Ty dziś zaczynasz go od modlitwy.

I to wszystko zmienia.

Proszę, napisz w komentarzu:

👉 „Jezu, prowadź mnie dziś”

To Twoje świadectwo. Twój znak. Twoja pierwsza decyzja dnia.

Niech ta modlitwa stanie się łańcuchem światła – nie tylko dla Ciebie, ale dla wszystkich, którzy dziś rano szukają pokoju.

Bo gdy Jezus widzi serce otwarte – wstępuje i zostaje.

A czy wiesz, co jeszcze może się wydarzyć, gdy powierzysz Mu swój dzień z prawdziwą ufnością?

O tym opowiem Ci już za chwilę – w kolejnej części.

Sekcja 3 – Czym jest prawdziwe oddanie serca Jezusowi i dlaczego zmienia wszystko?

Oddać serce Jezusowi – to brzmi tak wzniosłe, tak święte, że wiele osób sądzi, iż nie są do tego zdolne.

Myślą: „Moje serce jest zbyt zmęczone. Zbyt poranione. Zbyt pełne codziennych zmartwień. To nie świątynia – to raczej schronienie pełne kurzu i cienia.”

Ale właśnie takie serce Jezus kocha najbardziej.

On nie szuka doskonałości.

Nie przychodzi do ludzi, którzy mają wszystko pod kontrolą.

Przychodzi tam, gdzie coś się sypie.

Gdzie ktoś płacze po cichu.

Gdzie od lat brakuje nadziei.

Oddać serce Jezusowi to nie znaczy być idealną.

To znaczy przyjść do Niego rano i powiedzieć:

„Jezu, moje serce nie jest piękne, ale jest Twoje.

Jezu, nie wiem, jak przetrwam ten dzień, ale wierzę, że Ty już wiesz.

Jezu, jestem tutaj, otwieram się na Ciebie – choć boję się, że znów nie dam rady.”

Takie słowa – wypowiedziane prosto z duszy – poruszają Niebo.

Takie słowa otwierają bramy łaski.

Bo Jezus nie przychodzi z listą wymagań.

Przychodzi z miłością.

Delikatną jak poranny promień słońca, który wpada przez uchylone okno i ogrzewa Twoje dłonie.

Czasem wydaje się, że nie mamy już serca, które moglibyśmy ofiarować.

Zostało rozdarte przez życie.

Pogubione przez samotność.

Zamarznięte od wielu lat.

Ale Jezus potrafi z tych porozrzucanych kawałków ulepić coś nowego.

Z popiołu uczynić ogień.

Z ciszy stworzyć pieśń.

Zastanów się przez chwilę…

Jak wyglądałby Twój dzień, gdybyś oddała Mu wszystko, naprawdę wszystko?

Nie tylko poranne modlitwy.

Ale i smutki, i radości.

I kuchnię, i ból kolana.

I wnuki, i stare zdjęcia.

I tę samotność, która boli wieczorem.

To jest właśnie oddanie serca.

Nie w teorii. W praktyce.

Powiedz:

„Jezu, zabierz moje zmartwienia. Weź wszystko, co mnie dziś przeraża.

Daj mi Twoje światło. Uczyń mój dzień świętym – nawet jeśli będzie zwyczajny.”

Wtedy zwykły spacer stanie się drogą z Jezusem.

Zwykła kawa – chwilą modlitwy.

Zwykły ból – aktem wiary.

Bo kiedy serce otwiera się na Niego, nie ma już nic zwykłego.

Każdy dzień staje się szansą na cud.

A Jezus, który mieszka w Tobie, nie pozostaje obojętny.

On działa. Uzdrawia. Uspokaja.

I daje siłę, by kochać – siebie, ludzi, życie.

Właśnie dlatego, gdy mówisz rano:

„Jezu, oddaję Ci moje serce i dzień”,

— zaczynasz dzień w prawdzie, nadziei i łasce.

A teraz, jeśli czujesz, że ta poranna modlitwa Cię porusza i chcesz, by więcej serc ją usłyszało…

…proszę, udostępnij ten film.

Niech ta modlitwa dotrze do kobiet, które właśnie teraz w ciszy szukają światła.

Niech stanie się błogosławieństwem – nie tylko dla Ciebie, ale dla wielu.

W kolejnej części opowiem Ci, jak Jezus odpowiada na Twoje poranne prośby – nawet wtedy, gdy wydaje się, że milczy...

 

Sekcja 4 – Kiedy Jezus milczy – czy naprawdę Cię słyszy?

Czasem stajesz rano i mówisz:

„Jezu, jestem tutaj. Mówię do Ciebie. Ale dlaczego nie odpowiadasz?”

I czujesz pustkę. Jakby Twoje słowa unosiły się w ciszy, a potem znikały.

Jakby nie było odpowiedzi, znaków, cudu.

I wtedy rodzi się pytanie, które zadała już niejedna kobieta:

Czy On naprawdę mnie słyszy, skoro milczy?

Ale właśnie w tym milczeniu…

Jezus mówi najgłębiej.

To nie jest obojętność.

To nie jest brak miłości.

To jest delikatność Boga, który wie, że Twoje serce potrzebuje ciszy, żeby usłyszeć prawdę.

Bo może przez cały dzień słyszysz tylko hałas.

Kalendarz, wiadomości, telefony, sprawy.

I nawet kiedy modlisz się, to w biegu.

Pomiędzy jednym obowiązkiem a drugim.

A Jezus…

On chce być spotkany nie tylko słowem, ale też… sercem.

Dlatego czasem milczy.

Czeka, aż się zatrzymasz.

Aż nie tylko wypowiesz modlitwę, ale ją usłyszysz w sobie.

Aż nie tylko oddasz Mu dzień, ale pozwolisz, by On mówił do Ciebie swoim rytmem, a nie Twoim.

To, że nie słyszysz głosu, nie znaczy, że On Cię nie prowadzi.

To, że nie ma natychmiastowej odpowiedzi, nie znaczy, że zostałaś pominięta.

Właśnie w tych chwilach ciszy Jezus pracuje najintensywniej.

W ciszy dojrzewają owoce.

W ciszy rozwija się pokój.

W ciszy zaufanie staje się prawdziwe.

Czy Maryja, stojąc pod krzyżem, czuła Jego głos?

Nie. Ale ufała. I dlatego została Matką Nadziei.

I Ty też możesz stać się kobietą nadziei.

Nie wtedy, gdy wszystko się układa.

Ale właśnie wtedy, gdy Jezus milczy – a Ty mimo to trwasz.

Trwasz z różańcem.

Trwasz z uśmiechem dla wnuków.

Trwasz z modlitwą, choć oczy pełne łez.

Bo Twoja wiara to coś więcej niż emocje.

To decyzja serca.

To akt zaufania wbrew uczuciom.

I właśnie taka modlitwa – poranna, cicha, ale wierna – porusza serce Boga.

Dziś Jezus może Ci nie odpowiedzieć słowem.

Ale odpowie… światłem.

Ciszą, która nie boli, ale koi.

Obecnością, która jest cicha, ale realna.

I właśnie wtedy wydarza się cud.

Nie z fajerwerkami. Ale głęboko, w Tobie.

Proszę, jeśli ta modlitwa dotyka Twojego serca, napisz w komentarzu:

👉 „Jezu, ufam w Twoją ciszę”

Niech ten komentarz będzie świadectwem Twojej dojrzałości duchowej.

Niech stanie się modlitwą dla tych, którzy dziś czują się niewysłuchani.

W następnej części wspólnie odkryjemy, jak rozpoznać Jego odpowiedzi w najprostszych zdarzeniach dnia. Nawet w uśmiechu nieznajomej osoby. Nawet w dźwięku porannego wiatru. Nawet w ciszy, która wcale nie jest pusta…

Sekcja 5 – Jezus przychodzi w prostych sprawach dnia

Wstałaś dzisiaj wcześniej niż zwykle. Może obudziło Cię światło poranka. Może hałas zza okna. Może ból, który nie pozwolił już zasnąć.

Ale właśnie w tej chwili – gdy oczy jeszcze przymglone snem, a dusza niegotowa – Jezus był już przy Tobie.

On nie czeka aż będziesz gotowa.

On nie czeka aż się uczeszesz, ubierzesz, pozbierasz.

On przychodzi natychmiast – do Twojego serca takiego, jakie jest.

Zmęczonego, niepewnego, może pełnego lęku o bliskich.

I mówi:

„Jestem. Tylko tyle. Ale to wszystko.”

Bo obecność Jezusa nie zawsze wygląda jak cud.

Czasem to tylko spokój, który nagle pojawia się w Twoim sercu.

Czasem to oddech, który staje się lżejszy.

Czasem to myśl, która rozjaśnia Twoje poranne zamartwienia.

Zauważ to.

Zauważ Go w prostych sprawach.

Kiedy robisz herbatę i nagle czujesz wdzięczność, choć nie wiesz skąd.

Kiedy patrzysz przez okno i światło słońca wygląda dziś inaczej – cieplej, łagodniej.

Kiedy wnuczek przytula się do Ciebie i czujesz, że w tej chwili nie musisz nic więcej.

To wszystko są odpowiedzi Jezusa.

On mówi przez życie.

Nie zawsze przez słowa, ale przez wydarzenia.

I nie musisz być mistyczką, by to rozpoznać.

Wystarczy serce gotowe do słuchania.

Serce, które rano – przed wszystkim innym – mówi:

„Jezu, pokaż mi, że jesteś”.

A On odpowiada – delikatnie, cicho, prawdziwie.

Nie musisz mieć idealnej modlitwy.

Nie musisz wypowiadać górnolotnych słów.

Czasem wystarczy, że spojrzysz w niebo i westchniesz:

„Jezu… Ty wiesz wszystko.”

I w tym westchnieniu, w tej prostocie – dzieje się spotkanie.

Wiele kobiet szuka wielkich znaków.

Ale Ty dziś jesteś zaproszona, by szukać małych cudów.

Może to będzie rozmowa z kimś, kto się do Ciebie niespodziewanie odezwie.

Może to będzie uśmiech osoby w sklepie.

Może to będzie Twoje własne serce, które pierwszy raz od dawna powie Ci:

„Dziś będzie dobrze.”

Jezus przychodzi w drobiazgach.

Nie omija codzienności.

On właśnie tam zamieszkał – w Twoim praniu, w Twojej kuchni, w Twoim kalendarzu.

To dlatego poranna modlitwa jest tak ważna.

Bo uczy Cię patrzeć Jego oczami.

Nie tylko na sprawy duchowe, ale na wszystko.

Z Nim nawet proste zadania dnia – sprzątanie, gotowanie, telefon do córki – stają się święte.

Stają się ofiarą.

Stają się modlitwą.

Dlatego nie bój się powierzyć Mu wszystkiego.

Nawet tego, co wydaje się banalne.

Powiedz dziś Jezusowi:

„Jezu, przyjdź do mojego zwykłego dnia. Bądź obecny w tym, co szare, żeby stało się Twoim światłem.”

A wtedy zauważysz…

że nawet najzwyklejszy dzień może stać się świętem.

Sekcja 6 – Twoje serce jest domem Boga – pozwól Mu w nim zamieszkać

Powoli kończy się ta poranna modlitwa. A jednak to dopiero początek.

Początek Twojego dnia, początku nowej szansy, początek bliskości, którą Jezus chce dziś z Tobą budować.

Nie zostawiaj Go przy tej modlitwie.

Nie odkładaj Go do porannego różańca czy jednej piosenki w radiu.

On chce iść z Tobą dalej.

Czy wiesz, że Twoje serce jest Jego domem?

Tak, właśnie Twoje – nawet jeśli czasem poranione, zmęczone, niepewne.

Jezus nie wybiera pałaców.

Nie szuka wielkich katedr.

On szuka serc, które się otwierają.

Znasz ten poranny moment – gdy jesteś już ubrana, kawa gotowa, lista zadań czeka.

I wtedy, w samym środku tych zwykłych rzeczy, możesz powiedzieć:

„Panie Jezu, zostań ze mną. Zamieszkaj dziś w moim sercu i nie opuszczaj mnie ani na chwilę.”

To może być najważniejsze zdanie tego dnia.

Bo jeśli Jezus będzie w Tobie – wszystko inne znajdzie swoje miejsce.

Lęki będą mniejsze.

Ludzie bardziej znośni.

Obowiązki mniej przytłaczające.

A Ty... spokojniejsza, bardziej obecna, bardziej sobą.

Niech ta modlitwa poranna nie skończy się dziś na słowach.

Niech to będzie początek głębokiej, cichej obecności Jezusa w Tobie.

Nie tylko gdy się modlisz, ale gdy gotujesz, rozmawiasz, odpoczywasz, troszczysz się, wychodzisz z domu.

Niech On stanie się Twoim rytmem.

Jeśli dziś pojawi się zmęczenie – powiedz Jemu.

Jeśli poczujesz złość – powiedz Jemu.

Jeśli ktoś Cię zrani – powiedz Jemu.

Jeśli się ucieszysz – podziękuj Jemu.

Uczyń z dnia modlitwę.

Nie przez formułki, ale przez serce otwarte.

Kiedy świat będzie mówił: „Nie dasz rady” – On powie: „Ja jestem z tobą.”

Kiedy ktoś powie: „Znowu coś zawaliłaś” – On szepnie: „Dla mnie jesteś cenna.”

Kiedy poczujesz: „Już nie mam siły” – On przyjdzie z łaską.

Bo Jezus nigdy nie zostawia.

Nawet jeśli Ty czasem odchodzisz, oddalasz się, milkniesz.

On zawsze wraca.

Czeka.

Szuka.

I zawsze chce na nowo zamieszkać w Twoim sercu.

Dlatego dziś – zanim ruszysz do swoich spraw – stań jeszcze przez chwilę w ciszy.

Weź głęboki oddech.

Połóż rękę na sercu.

I szepnij:

„Jezu, dziś jest Twój dzień.

Moje serce jest Twoim domem.

Zostań. I prowadź mnie, gdziekolwiek pójdę.”

Niech ta modlitwa stanie się Twoim porannym rytuałem.

Twoim duchowym śniadaniem.

Twoim codziennym oddaniem.

A jeśli dziś coś pójdzie nie tak – nie bój się.

Zawsze możesz wrócić.

On czeka.

Wciąż.

I kocha bez warunków.

✨ Zakończenie – Niech Pan Jezus prowadzi Cię przez cały dzień

Dziękuję Ci, że dziś rano zatrzymałaś się na chwilę, aby wspólnie oddać serce Jezusowi.

To nie była tylko modlitwa — to był prawdziwy akt miłości, zaufania i oddania.

W świecie pełnym hałasu, gonitwy i niepokoju — Ty wybrałaś ciszę.

Wybrałaś Jego obecność.

A On, wierny i czuły, przyjął Twoje słowa, Twoje myśli, Twoje poranne westchnienia.

Bo Jezus nigdy nie odrzuca.

Zawsze przychodzi.

Zawsze błogosławi.

Dlatego teraz, na zakończenie tej modlitwy, pragnę Ci pobłogosławić.

Nie swoimi słowami, ale w Imię Jezusa — Tego, którego dziś rano powierzyłaś wszystko, co masz.

Niech Pan Jezus będzie z Tobą przez cały dzień:

– Gdy wychodzisz z domu — niech prowadzi każdy Twój krok.

– Gdy stoisz przy kuchni — niech napełnia Twoje ręce cierpliwością.

– Gdy rozmawiasz z bliskimi — niech mówi przez Twoje słowa.

– Gdy zmagasz się z trudnością — niech przynosi pokój i siłę.

– Gdy czujesz się samotna — niech Jego obecność napełnia Cię miłością.

Niech Jego łaska Cię otacza.

Niech Jego miłosierdzie będzie Twoją tarczą.

Niech Jego pokój zamieszka w Twoim sercu.

Niech Jego Duch Święty oświeca Twoje decyzje.

I niech Jego Serce, bijące z miłości do Ciebie, zawsze będzie Twoją ucieczką.

Jeśli dziś pojawią się łzy — niech będą ukojone.

Jeśli pojawi się zmęczenie — niech zostanie przemienione w spokój.

Jeśli pojawi się lęk — niech Jezus go oddali swoją mocą.

Bo On jest Twoim Zbawicielem, Twoim Przyjacielem i Twoją siłą.

Proszę Cię — nie wracaj dziś do codzienności tak, jakby ta modlitwa była tylko przystankiem.

Niech ona stanie się początkiem.

Niech Jezus idzie z Tobą — w Tobie i przez Ciebie — aż do końca dnia.

A wieczorem… wróć.

By znowu się spotkać.

Znowu oddać wszystko.

Znowu być blisko.

Jeśli czujesz się pobłogosławiona, jeśli ta modlitwa wniosła coś dobrego w Twój poranek — możesz zostawić po sobie ślad.

Możesz podzielić się nią z innymi lub wspomóc rozwój kanału, jeśli masz taką możliwość — link znajduje się w opisie.

Dzięki takim osobom jak Ty — ta modlitwa może dotrzeć do serc, które najbardziej jej potrzebują.

A teraz — niech Cię błogosławi i strzeże Pan.

Niech rozpromieni swoje oblicze nad Tobą i obdarzy Cię pokojem.

Niech Duch Święty towarzyszy Ci w każdym geście, w każdym oddechu, w każdej chwili.

W Imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Niech Twój dzień będzie pełen łaski.

I pamiętaj — Jezus już idzie z Tobą.

Dodaj komentarz

Komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.